Mama_MI
środa, 17 lutego 2016
poniedziałek, 25 stycznia 2016
Do poduszki...
Najlepiej jest, kiedy przyjemne można połączyć z pożytecznym, co też uczyniłam.
Mam nadzieję, że kiedyś ten wpis przeczytają mądre oczy, które są w stałym związku z jeszcze mądrzejszym rozumem, który to pozdrawia serce i razem kierują dobrą wolą, sumieniem, chęcią pomocy i wprawiają tym samym myśli w czyny za pomocą rąk i nie tylko.
Na TEGO typu stronę, trafiłam przypadkiem. Inicjatywa od samego początku zrobiła na mnie wrażenie. Wtedy nie wiedziałam, że strona jest nie tylko fejsbukowa, działa od dawna, a zapotrzebowanie jest ogromne.Strona, której celem było, podarować dzieciom uśmiech, poprzez uszycie dla nich np kolorowej poszewki na Jaśka. Na Jaśkach się nie kończyło :-) na nich się dopiero zaczynało!
Niestety kontakt z koordynatorką tejże strony był bardzo sporadyczny. Jak tu się za coś brać, jak odpowiedzi przychodzą po miesuacu. W takim tempie nic się nie uda, pomyślałam i założyłam swoją własną stronę, wykreowałam inicjatywę i przystąpiłam do działania. Celem jest pościelowe póki co zaopatrzenie dla szpitali, domów dziecka, placówek wychowawczych. Okazało się, że są chętni do pomocy, są i tacy którzy stoją za mną murem i choćbym chciała się wycofać, to ani kroku w tył. I dobrze, bo wcale nie chcę. Chcę do przodu, przed siebie, na przeciw wyzwaniom. Szyć można tulaki, dresiki, maskotki i wiele innych. Potrzeba tylko chęci i.trochę materiału.
Czy to nie jest wspaniałe?!
Powiesz, że czasu nie masz? Że to tyle zachodu, że miejsce, że organizacja, że wszystkie przeciwności losu. Pewnie. zanim jednak ponarzekasz, usiądź i uszyj. Popatrz na swoje dzieło i pomyśl ile dobra i uśmiechu Twój uszytek sprawi innym. Do dzieła!
Dobro powraca.
Satysfakcja gwarantowana
Plus 70 do "Jestem dobrym człowiekiem"
Mnie cała akcja pochłonęła wręcz.
Szczegóły na ---> Facebook ---> DO PODUSZKI
Zapraszam.
P.S. A wieści szybko się roznoszą... sąsiedni blog, również się na to pisze, się szyje.. się
Serce rośnie ! :))))))))))))))))))
kliknij i
Sprawdź
P.S. A wieści szybko się roznoszą... sąsiedni blog, również się na to pisze, się szyje.. się
Serce rośnie ! :))))))))))))))))))
kliknij i
Sprawdź
czwartek, 31 grudnia 2015
Wysypka Noworoczna
Dostaję wysypki, kiedy widzę napis "święta, święta i po świętach", a zaraz po tym "czas na podsumowanie roku i nowe postanowienia noworoczne".
Czy ktoś nie zauważył, że święta minęły?
Podsumowanie roku... hm, przez każdego rozumiane inaczej.
Jeśli mamy liczyć zgubione, bądź nabyte kilogramy, to każdy inny dzień na ich policzenie też jest dobry. Podobnie z postanowieniami, jeśli nie jesteś gotowa na zmiany, na nowe wyzwania to nie ma sensu wyznaczać terminu OD NOWEGO ROKU. Taka środa za dwa tygodnie to zły termin?? A może właśnie wtedy poczujesz, że to jest czas na coś innego, nowego. Każdy dzień jest dobry, jeśli chcesz coś zmienić, powtòrzę CHCESZ. Pewnie, że niektórym udaje się tylko pod presją czasu, albo zmotywowanej koleżanki.
Warto jednak pamiętać, że nowe postanowienia mają nas uszczęśliwić, a nie pogrążyć. Żeby tak było trzeba się do nich przygotować. Powodzenia :-)
środa, 30 grudnia 2015
Bez Aplauzu
Mama_MI jest przede wszystkim mamą. Musi coś robić, żeby nie zwariować.
Dostrzegam pewną zależność, że młode mamy, szukają jakiejś odskoczni, od tego co je otacza przez większość czasu. Otacza? Tak napisałam? Pochłania raczej, gdyż macierzyństwo to właśnie praca. Czy ciężka?? Same oceńcie, ma swoje cienie i blaski.
Mama_MI, Bardzo często słyszy, "podziwiam Cię, jak Ty dajesz radę? Ja bym tego nie ogarnęła, Masz czas na szycie?! Pieczesz??". Słucha tego i myśli, co tu podziwiać? a potem przypomina sobie narzekania wszystkich innych mam (bez urazy dziewczyny), jak to im ciężko, jak trudno, bo kolki, bo zęby, bo wstało o 7ej (!) Bo nie zjadło, bo połknęło, bo nosić trzeba, bo nie chce zasnąć. Lista jest długa.
Instrukcję obsługi dziecka, tworzymy sami. W nosie to mam, co myślą o mnie inni. Nie nosisz przed zaśnięciem??? Nie bujasz?????? Nie karmisz na żądanie? Wyobraźcie sobie, że nie, bo jak dwie na raz?!
Czy jestem przez to gorszą mamą? Nie. Lepszą? Też nie. Bardziej zaradną? Tak, bo zdecydowaną i konsekwentną. Mamy pewien rytm. Nie mogę i nie chcę sobie pozwolić, żeby dzieci mną rządziły. Zasady, są od początku. Pomyślisz, wariatka, robi wojsko w domu. Tak, od razu falę wojskową. Heh. Każda z nas wie, co dla własnego dziecka jest najlepsze. Dzięki kilku prostym zasadom, mam dwójkę dzieci, które zasypiają w dzień i wieczorem o tej samej porze, dziwne? Pewnie dla niektórych. Z pewnością z innymi sprawami będę w lesie na rybach, ale na wszystko przychodzi czas. Dłużej mi zajmie oduczenie smoczka, pozbycie się pieluch, nauczenie rysowania, samodzielnego sprzątania itp
Ktoś, kto nie miał bliźniaków, może się tylko domyślać, co przeżywam.
Kiedy jedna zrobi coś na nocnik, zanim ją ogarnę mówiąc kolokwialnie, druga już pędzi, żeby tylko włożyć ręce do nocnika, pomerdać tam, bo to fajna zabawa. Przecież nie zostawię tej pierwszej, z brudną pupą, żeby biec z nocnikiem do łazienki, bo... niech wyobraźnia sama Wam podpowie dlaczego :-)
Kiedy jedna płacze, a druga chce się przytulić i zasnąć, też łatwo nie jest, płaczą obie.
Sytuacji jest wiele. Zanim się urodziły, nie zastanawiałam się nad tym jak sobie dam radę, śmieszą mnie gadżety opatentowane dla bliźniąt. To wszystko przychodzi intuicyjnie. Oczywiście, Kiedy się już pojawiły na świecie i życie nabrało tempa i koloru, myślałam o tym jak inni rodzice bliźniaków dają sobie radę. Niejednokrotnie miałam okazję zapytać, tak jak myślałam, świetnie sobie radzą. Każda z Was też dałaby radę.
Nas problemy z ząbkowaniem nie omijają, kolki, katarki, pobudki o 5ej :-) codziennie, nocne wstawianie razy dwa, nieprzespane noce i inne uroki życia codziennego. Mimo to, niespecjalnie narzekamy, przecież mamy dwa Cudy, które każdym uśmiechem wynagradzają nam po stokroć wszystkie bolączki.
Faktycznie, można mnie podziwiać, jak każdą inną mamę.
Ludzie, którzy nas mijają zwykle mówią, "ale Państwo mają roboty, z jedynym się ma, a co dopiero z dwójką", odpowiadamy zwykle, "ale ile SZCZĘŚCIA".
szczęście ma tylko jedno imię - DZIECKO :-)
Dostrzegam pewną zależność, że młode mamy, szukają jakiejś odskoczni, od tego co je otacza przez większość czasu. Otacza? Tak napisałam? Pochłania raczej, gdyż macierzyństwo to właśnie praca. Czy ciężka?? Same oceńcie, ma swoje cienie i blaski.
Mama_MI, Bardzo często słyszy, "podziwiam Cię, jak Ty dajesz radę? Ja bym tego nie ogarnęła, Masz czas na szycie?! Pieczesz??". Słucha tego i myśli, co tu podziwiać? a potem przypomina sobie narzekania wszystkich innych mam (bez urazy dziewczyny), jak to im ciężko, jak trudno, bo kolki, bo zęby, bo wstało o 7ej (!) Bo nie zjadło, bo połknęło, bo nosić trzeba, bo nie chce zasnąć. Lista jest długa.
Instrukcję obsługi dziecka, tworzymy sami. W nosie to mam, co myślą o mnie inni. Nie nosisz przed zaśnięciem??? Nie bujasz?????? Nie karmisz na żądanie? Wyobraźcie sobie, że nie, bo jak dwie na raz?!
Czy jestem przez to gorszą mamą? Nie. Lepszą? Też nie. Bardziej zaradną? Tak, bo zdecydowaną i konsekwentną. Mamy pewien rytm. Nie mogę i nie chcę sobie pozwolić, żeby dzieci mną rządziły. Zasady, są od początku. Pomyślisz, wariatka, robi wojsko w domu. Tak, od razu falę wojskową. Heh. Każda z nas wie, co dla własnego dziecka jest najlepsze. Dzięki kilku prostym zasadom, mam dwójkę dzieci, które zasypiają w dzień i wieczorem o tej samej porze, dziwne? Pewnie dla niektórych. Z pewnością z innymi sprawami będę w lesie na rybach, ale na wszystko przychodzi czas. Dłużej mi zajmie oduczenie smoczka, pozbycie się pieluch, nauczenie rysowania, samodzielnego sprzątania itp
Ktoś, kto nie miał bliźniaków, może się tylko domyślać, co przeżywam.
Kiedy jedna zrobi coś na nocnik, zanim ją ogarnę mówiąc kolokwialnie, druga już pędzi, żeby tylko włożyć ręce do nocnika, pomerdać tam, bo to fajna zabawa. Przecież nie zostawię tej pierwszej, z brudną pupą, żeby biec z nocnikiem do łazienki, bo... niech wyobraźnia sama Wam podpowie dlaczego :-)
Kiedy jedna płacze, a druga chce się przytulić i zasnąć, też łatwo nie jest, płaczą obie.
Sytuacji jest wiele. Zanim się urodziły, nie zastanawiałam się nad tym jak sobie dam radę, śmieszą mnie gadżety opatentowane dla bliźniąt. To wszystko przychodzi intuicyjnie. Oczywiście, Kiedy się już pojawiły na świecie i życie nabrało tempa i koloru, myślałam o tym jak inni rodzice bliźniaków dają sobie radę. Niejednokrotnie miałam okazję zapytać, tak jak myślałam, świetnie sobie radzą. Każda z Was też dałaby radę.
Nas problemy z ząbkowaniem nie omijają, kolki, katarki, pobudki o 5ej :-) codziennie, nocne wstawianie razy dwa, nieprzespane noce i inne uroki życia codziennego. Mimo to, niespecjalnie narzekamy, przecież mamy dwa Cudy, które każdym uśmiechem wynagradzają nam po stokroć wszystkie bolączki.
Faktycznie, można mnie podziwiać, jak każdą inną mamę.
Ludzie, którzy nas mijają zwykle mówią, "ale Państwo mają roboty, z jedynym się ma, a co dopiero z dwójką", odpowiadamy zwykle, "ale ile SZCZĘŚCIA".
szczęście ma tylko jedno imię - DZIECKO :-)
DLATEGO ŻYCZĘ WAM DZIECI ;-)
wtorek, 22 grudnia 2015
TUTU Świąteczne? niekoniecznie :)
W listopadzie najbardziej czeka się na grudzień, bo święta, wiadomo...
w grudniu natomiast najczęściej się okazuje, że w natłoku zajęć i codziennych obowiązków nie możemy się wczuć w ten przyjemny, świąteczny klimat.
Obowiązki... bo okna trzeba umyć! generalnie posprzątać dom, zakupy, prezenty! już samo zastanawianie się nad nimi spędza sen z powiek, choinka? ubiorę szybciej, bo potem czasu nie będzie, kuchnia pochłania, zapachy wypieki... I nagle okazuje się, że ten przedświąteczny czas to ciężka praca.
To ja proponuję o prezentach zacząć myśleć nieco wcześniej...
I okna można szybciej umyć, porządki wcale nie muszą być gruntowne, bo najważniejsze, żeby na święta nie być zmęczonym, wówczas nie mamy nastroju, żeby się nacieszyć atmosferą, bliskimi, pysznościami, prezentami...
Szybkie tutu dla zapracowanych Mam :)
Do wykorzystania nie tylko w święta, gwarantuję, że nawet te najmłodsze Gwiazdy będą zachwycone
Najpierw należy zaopatrzyć się w tiul i w ażurową opaskę.
Przestudiowałam kilka blogów, znakomitych z resztą. Na jednym Pani poleca amerykański tiul w niejakim sklepie ze słowem GOLD w nazwie. Stokrotnie odradzam ! Nie tiul, bo ten był dobrej jakości, ale sam sklep. Już nawet nie wnikam jak policzyli za tiul, zapłaciłam bardzo dużo pieniążków, po 3 tygodniach okazało się, że połowy towaru nie ma... dłuższa historia. Nie polecam. Za to bardzo polecam allegro. Wystarczy wpisać tiul w rolce (nie mylić z organzą).
szerokość 15 cm
długość?
Zużyłam niecałe 3 roki 9m, na małe tutu, czyli dla dziewczynki między 12 a 24 miesiące
Natomiast na dziewczynkę od 2-5 mniej więcej 5 rolek 9m
Do każdej z tych spódniczek wykorzystałam jednakowej szerokości opaskę ażurową, których też pełno na allegro.
Pierwszy i drugi rząd dziurek, wypełniałam każde oczko, a trzeci rząd co druga dziurkę.
Kiedy już mamy niezbędne akcesoria, możemy zaczynać.
Można jeszcze dokupić wstążkę i dżety, które przyklejają się pod wpływem
wysokiej temperatury (żelazka)
Potrzebujemy jeszcze czegoś na co można nawinąć nasz tiul. Polecam pokrywkę od pudełka od butów, łatwiej się przecina tiul. Małe tutu nawijałam na zeszyt w twardej oprawie. Jestem przekonana, ze znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie, może się nawet podzielicie patentami :)
Jeśli opaskę zakładacie na szklany wazon, owińcie go folią spożywczą, ta cenna rada ułatwiła mi pracę.
Kolorystyka podpatrzona z innego bloga
Czas wykonania?
Maksymalnie godzina, a dla wprawionych 30 minut :)
POWODZENIA
w grudniu natomiast najczęściej się okazuje, że w natłoku zajęć i codziennych obowiązków nie możemy się wczuć w ten przyjemny, świąteczny klimat.
Obowiązki... bo okna trzeba umyć! generalnie posprzątać dom, zakupy, prezenty! już samo zastanawianie się nad nimi spędza sen z powiek, choinka? ubiorę szybciej, bo potem czasu nie będzie, kuchnia pochłania, zapachy wypieki... I nagle okazuje się, że ten przedświąteczny czas to ciężka praca.
To ja proponuję o prezentach zacząć myśleć nieco wcześniej...
I okna można szybciej umyć, porządki wcale nie muszą być gruntowne, bo najważniejsze, żeby na święta nie być zmęczonym, wówczas nie mamy nastroju, żeby się nacieszyć atmosferą, bliskimi, pysznościami, prezentami...
Szybkie tutu dla zapracowanych Mam :)
Do wykorzystania nie tylko w święta, gwarantuję, że nawet te najmłodsze Gwiazdy będą zachwycone
Najpierw należy zaopatrzyć się w tiul i w ażurową opaskę.
Przestudiowałam kilka blogów, znakomitych z resztą. Na jednym Pani poleca amerykański tiul w niejakim sklepie ze słowem GOLD w nazwie. Stokrotnie odradzam ! Nie tiul, bo ten był dobrej jakości, ale sam sklep. Już nawet nie wnikam jak policzyli za tiul, zapłaciłam bardzo dużo pieniążków, po 3 tygodniach okazało się, że połowy towaru nie ma... dłuższa historia. Nie polecam. Za to bardzo polecam allegro. Wystarczy wpisać tiul w rolce (nie mylić z organzą).
szerokość 15 cm
długość?
Zużyłam niecałe 3 roki 9m, na małe tutu, czyli dla dziewczynki między 12 a 24 miesiące
Natomiast na dziewczynkę od 2-5 mniej więcej 5 rolek 9m
Do każdej z tych spódniczek wykorzystałam jednakowej szerokości opaskę ażurową, których też pełno na allegro.
Pierwszy i drugi rząd dziurek, wypełniałam każde oczko, a trzeci rząd co druga dziurkę.
Kiedy już mamy niezbędne akcesoria, możemy zaczynać.
Można jeszcze dokupić wstążkę i dżety, które przyklejają się pod wpływem
wysokiej temperatury (żelazka)
Potrzebujemy jeszcze czegoś na co można nawinąć nasz tiul. Polecam pokrywkę od pudełka od butów, łatwiej się przecina tiul. Małe tutu nawijałam na zeszyt w twardej oprawie. Jestem przekonana, ze znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie, może się nawet podzielicie patentami :)
Jeśli opaskę zakładacie na szklany wazon, owińcie go folią spożywczą, ta cenna rada ułatwiła mi pracę.
Kolorystyka podpatrzona z innego bloga
Czas wykonania?
Maksymalnie godzina, a dla wprawionych 30 minut :)
POWODZENIA
wtorek, 17 listopada 2015
Gdy świat w poranniku
Aura za oknem nie rozpieszcza, idealny czas na herbaty z cytryną i... w ogóle witaminę C pod każdą postacią. Niestety same witaminy nie pomogą. Bez szala, albo kominowego otulacza lepiej się na zewnątrz nie pokazywać. Czapka też się przyda, ale bardziej na deszcz niż mróz. Co nie znaczy, że nie należy mieć czegoś w zanadrzu. Przezorny zawsze ubezpieczony. Czapkii kominy nie są trudne do uszycia. Jest masa tutoriali w internecie. Pozostaje kwestia wyboru materiału. I to jest najprzyjemniejsze :-) Uwielbiam szukać tkanin, dzianin, pomponòw etc. Prawdziwe wyzwanie pojawiło się wtedy, kiedy miałam uszyć coś od kogoś dla kogoś. Ha!dopóki szyje sie dla siebie i najbliższych, to granica błędu i niedoskonałości jest wkalkulowana w produkt. Czasami dodaje uroku, nierzadko delikatnie szpeci. Mogę jedynie liczyć na dużą wyrozumiałość i mieć nadzieję, że z każdym kolejnym kominem, czy czapką, pójdzie lepiej. ale o tym innym razem.
poniedziałek, 16 listopada 2015
Mglista Szara
To skarb mieć takich przyjaciół jakich mam ja. Jak tylko wieść o tym, że uczę się szyć, (metodą prób i błędów), się rozniosła, moi najbliżsi zadbali o to, abym miała o czym rozmyślać przed zaśnięciem. Pomysły posypały się lawiną, łącznie z uszyciem sukni ślubnej, oczywiście dla żartu. I tym oto sposobem, powstała tiulowa spòdniczka.
Zanim ją uszyłam, przejrzałam internety, ile tiulu, jakiego tiulu, co z czym i jak... przyznam, że bałam się do tego usiąść. Najpierw zastanawiałam się jak to wykonać logistycznie. Rysunki, wymiary, obliczenia. W rezultacie kupiłam za mało tiulu. Co widzę dopiero przy efekcie końcowym. Samo kupienie tiulu do najprostszych nie należy, żeby czasami nie kupić organzy(!)
Pocięłam materiał. Taaa, co dalej, aaaa zszyć trzeba, yhyym. A jak? Co najpierw. Aaaa , że rozmiar jeszcze trzeba zachować? Ok.. od tego należy zacząć czy samo się wyklaruje? Podszewka? Jak to podszewka? I tak na myśleniu, czy może raczej wymigiwaniu się, ze strachu spędziłam dobry tydzień. Aż dnia pewnego z gotowym planem w głowie usiadłam do maszyny. Faktycznie ciężko oszacować ilość materiału. W każdym razie dużo go potrzeba. Ja miałam 2,5m na metr chyba. Wyszły mi z tego dwie warstwy, słabo umarszczone. Myślę, że to jeden z powodów, dlaczego spódniczka nie jest fufiasta :-) myślę, że jeszcze raz tyle tiulu nie byłoby przesadą. Pierwsze koty za płoty. Następna będzie typowa "tu tu".
Przedstawiam Szarą.
Zanim ją uszyłam, przejrzałam internety, ile tiulu, jakiego tiulu, co z czym i jak... przyznam, że bałam się do tego usiąść. Najpierw zastanawiałam się jak to wykonać logistycznie. Rysunki, wymiary, obliczenia. W rezultacie kupiłam za mało tiulu. Co widzę dopiero przy efekcie końcowym. Samo kupienie tiulu do najprostszych nie należy, żeby czasami nie kupić organzy(!)
Pocięłam materiał. Taaa, co dalej, aaaa zszyć trzeba, yhyym. A jak? Co najpierw. Aaaa , że rozmiar jeszcze trzeba zachować? Ok.. od tego należy zacząć czy samo się wyklaruje? Podszewka? Jak to podszewka? I tak na myśleniu, czy może raczej wymigiwaniu się, ze strachu spędziłam dobry tydzień. Aż dnia pewnego z gotowym planem w głowie usiadłam do maszyny. Faktycznie ciężko oszacować ilość materiału. W każdym razie dużo go potrzeba. Ja miałam 2,5m na metr chyba. Wyszły mi z tego dwie warstwy, słabo umarszczone. Myślę, że to jeden z powodów, dlaczego spódniczka nie jest fufiasta :-) myślę, że jeszcze raz tyle tiulu nie byłoby przesadą. Pierwsze koty za płoty. Następna będzie typowa "tu tu".
Przedstawiam Szarą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)